Szalet na pl. Szembeka powstał, ale wiele miesięcy straszył, bo nie można było z niego korzystać. Koszt toalety przy Stadionie Narodowym wynieść miał 1,2 miliona. Ostatecznie było to prawie 4,6. W poprzednim tygodniu głośno było o zbudowanej w Parku Skaryszewskim ubikacji, do której przechodzić trzeba było przez błoto. Na docelową alejkę trzeba poczekać, na razie jest prowizoryczna ścieżka. Toaletowe historie w dzielnicy to już istna saga.
Park Skaryszewski to jeden z najpiękniejszych (a wg grochowskich patriotów najpiękniejszy, zostawiający w tyle Łazienki) parków w stolicy. Przechodzi rewitalizację, ostatnio jednak bardzo głośno zrobiło się o… toalecie. Przybytek kosztował prawie 650 tysięcy złotych. To i tak mało w porównaniu do innego pobliskiego szaletu, ale o tym za chwilę. Od grudnia można z toalety korzystać. Okazało się, że jest owszem nowoczesna, automatyczna, ale dojście do niej jest bardzo trudne. Aby się tam dostać, trzeba było przejść po błocie. Budziło to duże emocje. Jak poinformował jako pierwszy „Raport Warszawski”, pojawiło się światełko w tunelu. Powstała bowiem prowizoryczna ścieżka z drewnianych zrębków. Na tym dobre informacje się kończą. Nowa, docelowa ścieżka powstanie dopiero do końca roku. Warto wspomnieć, że toaletowy problem w Parku Skaryszewskim wpisuje się w serię podobnych historii, gdy o Grochowskich toaletach było głośno w całej Polsce.
Wypasiony, drogi i… niezatapialny
647 tysięcy za toaletę to astronomiczna kwota? Spokojnie, WC w Parku Skaryszewskim nie było najdroższe nawet w okolicy. Gdy w roku 2012 powstał Stadion Narodowy, ogromne emocje budził nie sam obiekt, ale pobliski sanitariat. Wypasiona toaleta miała kosztować bagatela 1,2 miliona złotych. Niemal dwa razy tyle, co ubikacja ze Skaryszaka. Wyszło znacznie więcej. Jak się okazało, co ujawnił wówczas (2013 rok) „Super Express” koszty budowy obiektu wyniosły aż 4,6 miliona złotych. Budynek powstał z modrzewia syberyjskiego, a cenę dodatkowo podniosła zmiana przeznaczenia już w trakcie budowy. Zdecydowano, że oprócz funkcji toalety dla spacerowiczów i plażowiczów obiekt będzie spełniał funkcję także wypożyczalni kajaków sprzętu dla plażowiczów. Ma być niezatapialny nawet w przypadku powodzi tysiąclecia. Dekadę temu budynek budził wielkie emocje także dlatego, że długo trwał czas jego oddania do użytku. Po czasie temat przycichł. Także dlatego, że WC działał, a nie o wszystkich można to było powiedzieć.
Puste straszyło, które już nie straszy
Dekadę temu ogromne emocje budziła sprawa szaletu przy pl. Szembeka. Po rewitalizacji placu budynek toalety powstał, ale przez wiele miesięcy stał pusty. Wydawało się, że swojej roli – publicznej toalety – nie będzie pełnić. Pojawiły się pomysły innego zagospodarowania obiektu. Na przykład budowy w nim muzeum bitwy o Olszynkę Grochowską. „Pomysł to zacny, lecz gdy spojrzymy na historię inwestycji, do realizacji droga daleka. Poza tym, choć miejscówka dobra, muzeum na cześć bohaterów Powstania Listopadowego w niedoszłym szalecie? Brzmi średnio. Bardziej zasadne byłoby wykorzystanie obiektu na potrzeby armii. Budowla może, w razie ataku, służyć jako schron. Trochę ludzi wejdzie. Ironia na bok. Faktem jest, że puste, wybudowane za nasze pieniądze straszydło stoi i – jak na straszydło przystało – straszy. Nie ono pierwsze i nie ostatnie […] Praga Południe stała się terenem szaletowego eksperymentu” – pisaliśmy w grochowskim wydaniu gazety Telegraf 24 w październiku 2014 roku. Ostatecznie nie powstało ani muzeum, ani schron. Jednak zaczęło działać WC.
Toaleta w cenie wypasionej willi
We wspomnianym tekście o „szaletowym” eksperymencie przypominaliśmy też, że budowa WC przy Stadionie Narodowym „kosztowała równowartość willi w Warszawie, kilku mieszkań, dwóch referendów o odwołanie prezydent stolicy. Ważne jednak, że mamy na mapie dzielnicy kolejne cool miejsce. I kierunek wycieczek turystów z całego świata” – ironizowaliśmy. Ostatecznie jednak emocje opadły, wycieczki z innych krajów oglądać klozetów nie przyjeżdżają. O kosztach szaletu przy Narodowym mało kto pamięta, straszydło przy pl. Szembeka straszyć przestało. O tym, jak bardzo zapomnieliśmy o tych sprawach, świadczy powszechne oburzenie na koszty budowy ubikacji w Parku Skaryszewskim. 647 tysięcy złotych to sporo, ale 4,6 miliona za „niezatapialne WC przy Stadionie Narodowym. Błoto przy toalecie to uciążliwość, ale w odróżnieniu od pierwszych lat straszydła z pl. Szembeka, ubikacja w Skaryszaku przynajmniej działa. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać na wybudowanie docelowej alejki. Otwarte jest jednak pytanie, dlaczego akurat Praga-Południe stała się areną toaletowej sagi.
„Nowy Telegraf Warszawski”, nr 2(102) styczeń 2025
