ntw24.pl wersja beta

Subskrybuj
  • 7:37 min

Na zdj. Stadion Narodowy fot. Pixabay

Selekcjonerem powinien być ktoś z wielkimi sukcesami, mówią jedni. Dobrze, żeby się na gwiazdeczki powydzierał – dodają inni. Od populistycznych głosów roi się w internecie. Mądre, to one nie są. Warto obalić kilka mitów. I zastanowić się, jakie kryteria powinien według spełniać dobry selekcjoner.

Następca Michała Probierza będzie czternastym selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski w piłce nożnej mężczyzn. Julian Nagelsmann jest dwunastym opiekunem reprezentacji Niemiec. Z tym, że Bialo-Czerwoni mieć będą czternastego szkoleniowca w tym stuleciu. Nasi zachodni sąsiedzi w ciągu… stu lat. Otto Nerz opiekunem kadry Republiki Weimarskiej zostawał w połowie lat 20. XX wieku. Kończył kadencję w III Rzeszy. A jego następca, kontrowersyjny (bo prowadził kadrę w czasach Rzeszy) Sepp Herberger pozostał na stanowisku po stworzeniu państwa zachodnioniemieckiego. I był pierwszym mistrzem Świata z drużyną RFN. Niemcy nie są jedyne. Na długofalowe projekty stawia Szwajcaria, i kraj ten osiąga regularnie przyzwoite rezultaty. Tak, tak, pisaliśmy już o tym, gdy Polski Związek Piłki Nożnej fundował nam poprzednią wersję serialu pt. „wybieramy selekcjonera reprezentacji”. Jednak wszystko jest aktualne. Wymiana selekcjonerów następuje, a systemu przy zarządzaniu reprezentacją, jak nie było, tak nie ma, i nie zanosi, by się pojawił.

„Dobry, bo krzyczy”, choć wcale tak nie jest

Na mistrzostwach Świata w Katarze Biało-Czerwoni osiągnęli przyzwoity wynik, awansując do 1/8 finału. W większości spotkań zaprezentowali jednak antyfutbol. Przede wszystkim jednak drużyną wstrząsnęła afera premiowa, która rozbiła na lata zespół, a doraźnie zaowocowała dymisją Czesława Michniewicza. I w sieci pojawiły się filmiki prezentujące trenera Arabii Saudyjskiej, krzyczącego w przerwie meczu z Argentyną na swoich piłkarzy. W drugiej połowie Saudyjczycy odwrócili rezultat spotkania, pokonali późniejszych mistrzów Świata. I wtedy pełno było komentarzy, że francuski selekcjoner Herve Renard powinien z Półwyspu Arabskiego przywędrować do Polski, by „wziąć za twarz” rodzime gwiazdki. Argument głupi i populistyczny, choć akurat Renard był doskonałym kandydatem. Nie dlatego jednak, że w przerwie krzyczał, ale dlatego, że miał wybitne sukcesy jako selekcjoner. Prowadził afrykańskie reprezentacje, z którymi zdobywał kontynentalne medale. W dodatku skutecznie przeprowadzał proces wymiany pokoleniowej w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Dla internetowych krzykaczy liczył się filmik, na którym francuski szkoleniowiec krzyczał.

Selekcjoner selekcjonerowi nierówny

Nad brakiem wyrobienia często anonimowych komentatorów w sieci można od biedy przejść do porządku dziennego. Gorzej gdy prezentują je ci, którzy o polskim futbolu decydują. Tymczasem ciężko oprzeć się wrażeniu, że do rekrutacji selekcjonerów podchodzą właśnie w podobny sposób. O wyższości asystenta z reprezentacji, nad choćby wybitnym trenerem klubowym, który z reprezentacją do czynienia nie miał, piszemy TUTAJ. Jednak i selekcjoner selekcjonerowi nierówny. Wspomniany Renard ze swoim doświadczeniem pasował do reprezentacji Polski. Podobnie Vladimir Petković, który osiągał sukcesy ze zbliżoną potencjałem do naszej drużyną Szwajcarii. Selekcjonerem został jednak Fernando Santos, który według samych Portugalczyków najlepsze lata miał za sobą. Według medialnych doniesień zdecydowało nie tylko złoto z Euro 2016, ale też… posadzenie na ławce Cristiano Ronaldo. Więc działacze liczyli, że poradzi sobie z Robertem Lewandowskim. Santos się skompromitował, a Portugalia z nowym selekcjonerem grała kapitalnie. Ronaldo bez Santosa odzyskał (w wieku 40 lat!) wybitną formę.

Liczy się całokształt pracy

Jest też inne populistyczne hasło, któremu ulegają też niestety ludzie zacni, eksperci, osoby znające się na piłce nożnej. To wołanie o „utytułowanego szkoleniowca”. Pozornie to hasło zrozumiałe, jednak w rzeczywistości sprowadza się ono do tego, żeby wybrać trenera, który aktualnie jest na topie. Czasem, jeśli to człowiek spełniający inne kryteria, na stanowisku się sprawdzi. Częściej nie, bo choć trenerem może być znakomitym, nie ma predyspozycji do prowadzenia drużyny narodowej. Tak było w przypadku wspominanych już przez nas Franciszka Smudy, czy Waldemara Fornalika. Dla porównania – Kazimierz Górski w klubach osiągnął wiele, ale już po zakończeniu pracy z reprezentacją. Klubowym sukcesem Adama Nawałki było wprowadzenie przeciętnego Górnika Zabrze do ligowej czołówki. Dziś selekcjonerami by nie zostali, patrząc, jak atakowane są kandydatury Jana Urbana (mniej, tu są zwolennicy) oraz Jacka Magiery. „On może zdobył wicemistrzostwo ze Śląskiem, ale potem ten Śląsk spadł z Ekstraklasy” – słyszymy ględzenie.

Słowacy poszli po bandzie

Swoją drogą ciekawe, co by było, gdyby w Polsce ktoś zastosował wariant słowacki. Jak już pisaliśmy, według nas lepszymi selekcjonerami będą ludzie, którzy pracowali kiedyś z reprezentacją (jak niegdyś Górski, Nawałka, teraz Jan Urban, czy Maciej Skorża) niż choćby najlepsi trenerzy klubowi. Są oczywiście wyjątki, a Słowacy pojechali już naprawdę po bandzie. Selekcjonerem uczynili Francesco Calzonę. Człowieka, który NIGDY nie był pierwszym trenerem JAKIEJKOLWIEK drużyny. W Polsce krzyk podnosi się za promowanie faceta, którego zespół stawiał się Realowi Madryt w Lidze Mistrzów. Prowadził młodzieżówkę i wyciągał w przeciętnych drużynach wyniki ponad stan. Po zastosowaniu wariantu słowackiego mielibyśmy pandemonium. No, ale w Polsce też trenerów zmienia się bodaj najczęściej w Europie. Oczywiście Michał Probierz, wcześniej Fernando Santos na dymisje zasłużyli. A Paulo Sousa uciekł. Jednak problem nie polega na zwalnianiu, ale braku czytelnych kryteriów wyboru selekcjonerów. Jak taki system powinien wyglądać?

Warto wprowadzić pewne zasady

Należałoby ustalić kilka zasad. Po pierwsze trenerem drużyny narodowej powinien zostawać ktoś, kto miał jakieś doświadczenie przy reprezentacji, jako asystent, bądź trener młodzieży. W przypadku szkoleniowca obcokrajowca, jako selekcjoner. Dobrą zasadą byłoby mianowanie selekcjonerami byłych opiekunów reprezentacji młodzieżowych. Z tym, że wtedy należałoby wprowadzić też mocne kryteria w samych młodzieżówkach. Takie rozwiązanie świetnie sprawdza się w Hiszpanii, sprawdzało w Polsce (choćby za Górskiego). Trener młodzieżówki zna wszystkich piłkarzy pokolenia wchodzącego do pierwszego zespołu. Uczy się pracy z kadrą. No, ale w tym roku tematu nie ma – obecny selekcjoner U21 poniósł klęskę na Euro. I nie ustrzegł się rażących błędów. Natomiast w przyszłości wprowadzenie zasady z młodzieżówki do pierwszej, może mieć sens. Idealnie, jeśli trener oprócz reprezentacji miał na koncie sukcesy klubowe. I przede wszystkim – trzeba wiedzieć, co zaoferuje. Po defensywnym Czesławie Michniewiczu nowy selekcjoner miał być ofensywny. A PZPN wybrał owszem gościa zasłużonego, który jednak zabijał ofensywny potencjał Portugalii.

Papszun też grałby trójką z tylu

Krytycy Michała Probierza atakowali go za to, że jako trener Cracovii stawiał głównie na obcokrajowców. Że jego drużyny klubowe grały defensywnie. W reprezentacji krytykowali go za grę trójką obrońców i za to, że nie jest w stanie wykorzystać potencjału Roberta Lewandowskiego. U Nawałki i Sousy „Lewy” był cyborgiem, strzelającym hurtowo gole. Liderem i dobrym strzelcem był u Brzęczka. U Probierza napastnik Barcelony się zablokował. Probierz mamił w kadrze ofensywnym stylem, ale tylko w części spotkań, prawdziwy obraz mieliśmy z Austrią na Euro i przede wszystkim w koszmarnych spotkaniach z Litwą, Maltą i Finlandią w eliminacjach MŚ. Rzecz w tym, że spora część krytyków Probierza przeciwstawiała mu Marka Papszuna. Pomijamy brak reprezentacyjnych szlifów trenera Rakowa. „Medaliki” pod jego wodzą grają raczej defensywnie, przepychają wygrane 1:0. Pierwszy skład zespołu Rakowa niemal w całości składa się z obcokrajowców. Co więcej, wicemistrzowie Polski są modelowym przykładem ustawienia na trójkę obrońców, tak krytykowanego u Probierza!

No więc kto selekcjonerem?

Co więcej, w drużynie Marka Papszuna, której sukcesów nikt nie kwestionuje, bramek nie tylko pada mało, razi mała liczba trafień ze strony napastników. Reasumując – Marek Papszun to na pewno jeden z najlepszych polskich trenerów, uczynił potęgę z Rakowa, z którym awansował o kilka klas i zdobył mistrzostwo Polski. Jego Raków zapewne poradziłby sobie w Bundeslidze. Pomijając jednak brak związków trenera z reprezentacją i sukcesy tylko w jednej drużynie, zatrudnienie Papszuna to postawienie na grę skuteczną, ale defensywną. Z trójką obrońców. Więc jeśli ktoś chciał wymienić selekcjonera, bo przeszkadzała mu trójka z tyłu, to na pewno jego kandydatem nie będzie Marek Papszun. Kto naszym zdaniem powinien zostać selekcjonerem? Jest kilku kandydatów. Wybór kogoś zza granicy jest bardzo mało prawdopodobny. Wśród polskich szkoleniowców jest kilku kandydatów. Naszym zdaniem najlepsi to Jan Urban, Maciej Skorża, Jacek Magiera, Adam Nawałka. Warto też przypomnieć o Henryku Kasperczaku. Selekcjonerze wybitnym, któremu kadry PZPN prowadzić nie pozwolił.

Udostępnij na:

Tagi

Zobacz także:

16

lip

Piłka nożna z barwami polskiej flagi

W środę Polski Związek Piłki Nożnej już oficjalnie poinformował, że nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Jan Urban. Na ogłoszenie przedstawiciele mediów i kibice czekali od…

15

lip

Mecz piłki nożnej Polska – Estonia;

Jan Urban został pierwszym selekcjonerem reprezentacji Polski – poinformował na Twitterze dziennikarz i komentator Mateusz Borek. Głównym asystentem ma być Jacek Magiera, a dyrektorem reprezentacji…

14

lip

Logo Superpuchar Polski: pomarańczowe, przeplatające się okręgi na niebieskim tle

Legia Warszawa pokonała w Poznaniu Lecha 2:1 i wywalczyła Superpuchar Polski. Pierwsza połowa to wręcz koncert w wykonaniu legionistów. Po bardzo słabym meczu z Aktobe…