ntw24.pl wersja beta

Subskrybuj

Jak elekcje głowy państwa państwo to zmieniały. Rzecz o wyborach najistotniejszych

Zawiadomienie polskiej komisji wyborczej Obwodowa Komisja Wyborcza wywieszone na drzwiach.
fot. ODH

Dwadzieścia lat temu starcie Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem podzieliło Polskę na PO i PiS. Podział trwa do dzisiaj. W roku 2015 wybór Andrzeja Dudy rozpoczął triumfalny pochód PiS, a jego reelekcja pomogła w utrzymaniu władzy i wpływów do dziś. Głosowanie w 2025 roku może dać pełnię władzy obecnie rządzącym, może odwrócić trend i przywrócić rządy PiS, albo całkiem wywrócić stolik. Wybory parlamentarne wyznaczają większość, która wybiera rząd. To jednak elekcja głowy państwa kształtuje na lata scenę polityczną.

Wybory prezydenckie roku 1990 były pierwszymi, w których Polacy wybrali bezpośrednio głowę państwa. I pierwszymi w III RP. Już przez to miały znaczenie historyczne. Potwierdziły też coraz większe podziały w obozie posierpniowym. Pięć lat później w drugiej turze zmierzyli się urzędujący prezydent, lider Solidarności z lat 80. Lech Wałęsa i lider obozu postkomunistycznego, Aleksander Kwaśniewski. Wygrał ten drugi, ale niewielka różnica, wysoka frekwencja doprowadziły do mocnej polaryzacji społeczeństwa na postkomunę i postsolidarność.

Duże zmiany 2000, rewolucja 2005

Wiele w polskiej polityce zmieniły wybory roku 2000. Unia Wolności, partia współtworząca rząd nie wystawiła swojego kandydata, co okazało się ruchem samobójczym. Aleksander Kwaśniewski wygrał w pierwszej turze. Mający być jego głównym rywalem, Marian Krzaklewski z Akcji Wyborczej Solidarność, zajął dopiero trzecie miejsce. W efekcie nastąpił rozkład AWS i UW. Obie formacje przegrały z kretesem wybory parlamentarne, nie weszły do Sejmu, niebawem przestały istnieć. Na ich gruzach powstały Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość, Liga Polskich Rodzin. Prawdziwą rewolucję wywołała jednak elekcja roku 2005. SLD, po licznych aferach było w odwrocie. Do stworzenia koalicji szykowały się PO i PiS. Wybory parlamentarne odbywały się w sąsiedztwie prezydenckich. Do drugiej tury weszli Lech Kaczyński z PiS i Donald Tusk, lider PO. Zwyciężył Kaczyński, ale ostry spór z kampanii na dobre podzielił zaprzyjaźnione dotąd partie. Koalicja nie powstała, a polska scena od 20 lat podzielona jest właśnie na PO i PiS.

Elekcja w cieniu tragedii i wybory torujące rządy PiS

Wybory roku 2010 odbywały się w cieniu tragedii smoleńskiej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką i najważniejszymi osobami w państwie (łącznie 96 osób). Obowiązki prezydenta przejął marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który kandydował też w wyborach prezydenckich. Jego rywalem został brat bliźniak zmarłego prezydenta, Jarosław Kaczyński. Komorowski wygrał, co umocniło pozycję PO. Rok 2015 to sensacyjne zwycięstwo Andrzeja Dudy. Młody kandydat PiS pokonał w drugiej turze faworyta sondaży, urzędującego prezydenta, Bronisława Komorowskiego. I rozpoczął się marsz PiS po władzę – partia ta przejęła rządy w kraju po wyborach parlamentarnych kilka miesięcy później. Minęło pięć lat, wybory odbywały się w pandemii koronawirusa. Pierwotnie głosowanie miało być w maju. PiS planował przeprowadzenie wyborów kopertowych (korespondencyjnie). Budziło to jednak bardzo poważne wątpliwości, obawy o transparentność głosowania. Ostatecznie, po protestach politycy porozumieli się, wybory przesunięto. Platforma Obywatelska wymieniła kandydata – mającą fatalne sondaże Małgorzatę Kidawę-Błońską zastąpił prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.

Jak Trzaskowski uratował PO ale nie dał rady obalić PiS

Zadanie Trzaskowski wypełnił – odrobił straty, wszedł do drugiej tury. W niej minimalnie przegrał z Andrzejem Dudą. Uzyskał jednak rekordowy wynik, ponad 10 milionów głosów. Wybory roku 2020 najlepiej pokazują znaczenie elekcję prezydenta. Gdyby nie zamieniono kandydata PO, Andrzej Duda mógłby zwyciężyć w pierwszej turze. Kolejne miejsca zajęliby pewnie Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Taki rezultat umocniłby PiS, ale doprowadziłby do całkowitej destrukcji PO. Dekompozycji i przeformowania całej opozycji. Łatwo domyślić się też, co zmieniłaby wygrana Trzaskowskiego, do której daleko wcale nie było. Możliwe, że skróciłaby rządy PiS-u, którego większość w Semie była bardzo krucha. Nawet jednak, gdyby to nie nastąpiło, po wygranej KO-Lewicy i Trzeciej Drogi w ubiegłym roku nie byłoby opóźnienia z przekazaniem władzy, a obecny rząd miałby swojego prezydenta. Tak jeszcze przez półtora roku będziemy świadkami przeciągania liny między rządem a prezydentem. Co mogą zmienić wybory 2025 roku? Scenariuszy jest wiele. Przekonamy się już niebawem.

A jak będzie w 2025 roku?

Wariant pierwszy – druga tura między kandydatami KO i PiS, wygrywa przedstawiciel KO. Koalicja rządząca z prezydentem ze swojego obozu nie ma problemu z przeforsowaniem ustaw. Jednocześnie uskrzydlona sukcesem wygrywa kolejne wybory. PiS jest w odwrocie, ale zachowuje pozycję numer jeden po stronie opozycyjnej. Wariant drugi – w drugiej turze wygrywa kandydat PiS z przedstawicielem PO. Podział PO – PiS się utrzymuje, ale to największa partia opozycyjna zyskuje, może odzyskać władzę po wyborach parlamentarnych. Wariant trzeci – przedstawiciel KO wygrywa w pierwszej turze. Rządzący zyskują władzę niemal absolutną, po stronie opozycji następuje dekompozycja. Wariant czwarty – do drugiej tury wchodzi kandydat PO i Trzeciej Drogi bądź Konfederacji. To koniec PiS, na miejscu tej partii powstaje coś zupełnie nowego. Wariant piąty – druga tura bez kandydatów PiS i KO, ale na przykład miedzą się w niej przedstawiciel Lewicy lub Trzeciej Drogi oraz ktoś z Konfederacji bądź niezależny centroprawicowy kandydat.

Byłaby to całkowita rewolucja na polskiej scenie politycznej. Jednak na dziś sondaże wskazują na to, że w drugiej turze zmierzą się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oraz popierany przez PiS prezes IPN, Karol Nawrocki. Zadyszkę złapał zagrażający jeszcze niedawno Nawrockiemu Sławomir Mentzen z Konfederacji. W wyborach startują też Marszałek Sejmu Szymon Hołownia (Trzecia Droga, Polska 2050), wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat (Nowa Lewica). Adrian Zandberg (Razem), Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej), lewicowa polityk Joanna Senyszyn. Startuje też publicysta, twórca i właściciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski, Marek Woch z Bezpartyjnych Samorządowców, ekonomista Artur Bartoszewicz. Stawkę uzupełnia skrajnie prorosyjski Maciej Maciak. Wybory prezydenckie odbędą się w niedzielę, 18 maja. Jeśli żaden z kandydatów nie przekroczy 50 proc. poparcia, 1 czerwca Polacy zagłosują ponownie. W drugiej turze zmierzą się kandydaci z najlepszymi dwoma wynikami z pierwszego głosowania.

Zobacz także

Sejm i Senat

Wymuśmy szacunek od polityków, czyli czas na podejście użytkowe (KOMENTARZ)

Jeśli w naszym kraju i mieście ma być kiedykolwiek normalnie, to musi się wreszcie zmienić podejście do polityki i polityków. Jako mieszkańcy musimy wymusić szacunek od polityków. Oni nie są…

Zakapturzona postać zasłonięta kodem binarnym i efektami cyfrowymi, symbolizująca zagrożenia cyberbezpieczeństwa.

Są w Polsce dwie walczące siły. I nie są to wcale PiS z niepisem

W naszym kraju utarło się przekonanie, że zwalczają się dwa ruchy polityczne – PiS i PO. Tudzież PiS i ANTYPIS. I owszem, tak przebiega podział stricte polityczny. Jednak prawdziwa wojna…

Zbliżenie historycznego dokumentu napisanego po polsku, zaczynającego się od słów „YMIEŁ”.

Federacja niewykorzystanych szans (OPINIA)

Federacja niewykorzystanych szans. Rzeczpospolita WIELU NARODÓW. Wiek XV i początek XVI to w przypadku państwa Polski i Litwy budowa fundamentów potęgi, mocne wejście na europejską scenę, już nie jako nowe…