20-letni pasażer zginął na miejscu w wypadku w Brwinowie. A 20-letnia kierująca zmarła po reanimacji. W Brwinowie peugeot wypadł z trasy i wbił się w drzewo. Uderzenie było tak silne, że silnik auta wyleciał z niego aż na 10 metrów. Kilka dni wcześniej w czołowym zderzeniu zginął ksiądz.
Do tragedii doszło w czwartkowe przedpołudnie, w Brwinowie. Jak relacjonuje Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego „Meditrans”, po godzinie 11.00 w miejscowości Brwinów na wysokości skrętu na Parzniew osobowy peugeot z niewyjaśnionych przyczyn wypadł z trasy. Samochód wbił się w drzewo. Uderzenie było tak silne, że silnik wyleciał z auta na 10 metrów.
Wycinali ofiarę z samochodu
Na miejsce przybyły służby ratunkowe. W tym pogotowie ratunkowe (WSPR „Meditrans”), straż pożarna i policja. Na miejscu zginął 20-letni mężczyzna, pasaże peugeota. Rozległy uraz głowy odniosła też 20-latka, która prowadziła samochód. Strażacy wycinali kobietę z auta. Potem ratownicy przystąpili do reanimacji. Akcja trwała ponad 40-minut. Niestety pomimo walki o życie kobiety, pacjentki nie udało się uratować – relacjonuje „Meditrans”. Po wypadku na miejscu pracowali policjanci i prokurator. Trwa wyjaśnianie przyczyn i dokładnych okoliczności tragicznego wypadku. Nie była to pierwsza tragedia w tym tygodniu na mazowieckich drogach. W poniedziałek, 3 lutego w miejscowości Dębno koło Radomia zderzyły się czołowo mercedes i audi. Na miejscu zginął kierowca mercedesa. To ksiądz z pobliskiej parafii. Sprawcą był kierujący audi, ale… nie wiadomo kto nim był. Obaj mężczyźni z samochodu byli nietrzeźwi – jeden miał w organizmie 0,7, drugi 0,8 alkoholu. Jeden z mężczyzn jest w szpitalu, drugi nie pamięta, kto prowadził. Ustala to prokuratura.
„Nowy Telegraf Warszawski” nr 3 (103) luty 2025
