Krytykowany bądź chwalony (w zależności od poglądów) za skręt w lewo. Szanowany za asertywność w sprawie rosyjskich nieruchomości. Aktywnie pomagający Ukrainie. Rafał Trzaskowski oceniany był głównie za rzeczy mało związane z samorządem. Tu miał sukcesy i porażki. W kwestiach Warszawy był „dyskretny”. W kontekście kampanii prezydenckiej to może i atut. Warto jednak już teraz rozpocząć debatę o tym, jak powinna wyglądać przyszła polityka w stolicy. Niezależnie od tego, jak się zakończy wyścig do Pałacu Prezydenckiego.
Gdybyśmy mieli wybrać największy sukces Rafała Trzaskowskiego, byłoby nim ostre postawienie się Federacji Rosyjskiej w sprawie nieruchomości w stolicy. Przypomnijmy, że tuż po inwazji Rosji na Ukrainę Kreml zażądał od Warszawy przekazania nieruchomości, w której mieściła się… ambasada Ukrainy. Prezydent stolicy haniebne żądanie potraktował tak, jak na to zasługiwało, kategorycznie je odrzucając. Miasto uczestniczyło też w przejmowaniu rosyjskich nieruchomości. Zajęło twarde stanowisko w sprawie Ukrainy. I w sposób sprawny zarządzało polityką względem uchodźców z ogarniętego wojną kraju. Gdybyśmy mieli natomiast wskazać największe minusy kadencji prezydenta stolicy, jako konserwatyści (większość naszej redakcji) wskazalibyśmy zdecydowany i wyraźny ideologiczny skręt w lewo. Oczywiście lewicowcom (także nielicznym związanym z naszą redakcją) taka polityka może się podobać. Jest malutki problem. Niemal wszystkie rzeczy, za które prezydenta Warszawy się chwali bądź gani, dotyczą spraw związanych z polityką krajową bądź międzynarodową. Ciężko wskazać jakiś spektakularny sukces dotyczący polityki warszawskiej.
Bez spektakularnego sukcesu
Bo co można uznać za sukces w stolicy? Oczywiście tramwaj do Wilanowa. Budowa mieszkańców irytowała, utrudniała ruch, ale fakt – tramwaj już jeździ. To na plus, choć od razu stawiamy też minus – za zaniechanie budowy tramwaju na Gocław. Tak, powstanie metro, ale jego budowa ruszy za trzy lata. A tramwajem jeździlibyśmy już dwa lata temu. O tym piszemy szerzej TUTAJ. Plusiki można postawić też przy renowacji części kamienic, czy trochę lepszej od poprzedniczki polityki wobec kupców. Krytycznie prezydenturę oceniają za to taksówkarze. Trzaskowski nie ma jednak żadnej spektakularnej inwestycji, określającej jego prezydenturę. Kładka przez Wisłę może się podobać bądź nie, no ale nie jest to inwestycja z tych największych. Muzeum Sztuki Nowoczesnej to temat na inny materiał (temat niebawem podejmiemy). Trzaskowski nie ma jednak inwestycji-symbolu z prawdziwego zdarzenia. Przypomnijmy, że Paweł Piskorski miał most Świętokrzyski. Lech Kaczyński Muzeum Powstania Warszawskiego, a Hanna Gronkiewicz-Waltz, przy wszelkich zastrzeżeniach, II linię metra.
Czas na debatę o mieście
Jedno nie ulega wątpliwości. Rafała Trzaskowskiego jako polityka oceniać można różnie, jest on jednak bardziej politykiem ogólnopolskim. Świadczy o tym zresztą jego droga polityczna. Był posłem, eurodeputowanym, ministrem cyfryzacji, wiceministrem spraw zagranicznych. Wydaje się, że na stanowisku prezydenta Warszawy się męczy, a właśnie powrót do polityki ogólnopolskiej będzie dla niego prawdziwą szansą. Jeśli wybory wygra, będzie głową państwa, jeśli miałby przegrać, też raczej sensowniejsze byłoby dla niego zajęcie się polityką ogólnopolską. Osobną kwestią jest to, kto Trzaskowskiego zastąpi. I to, jak polityka miejska powinna wyglądać. Wyzwań jest wiele. Ochrona zabytków (po ostatnim pożarze na Łuckiej temat szczególnie palący). Wsparcie rodzimych rzemieślników i kupców. Polityka przestrzenna, komunikacja, bezpieczeństwo. Wybory prezydenckie odbędą się w maju. Niezależnie od tego, kto je wygra, czas po nich będzie doskonałym momentem do rozpoczęcia debaty o przyszłości i strategii miasta. A nasze pomysły dotyczące miasta zaprezentujemy wcześniej.