ntw24.pl wersja beta

Subskrybuj

Płonął transformator, duże zagrożenie. A ludzie robili sobie selfie. Szok na Grochowie

Pożar stacji transformatora na Grochowie fot straż miejska mat pras

Nie milkną echa pożaru transformatora podstacji elektrycznej na Grochowie. Straż miejska, której funkcjonariusze pojawili się na miejscu jako pierwsi, opisała kulisy akcji ratowniczej. Jak się okazuje, na miejscu byli ludzie nieświadomi zagrożenia, którzy… robili sobie zdjęcia. Akcja gaśnicza była bardzo trudna i niebezpieczna. Trwała kilka godzin.

Do pożaru doszło w środowy wieczór na Grochowie. Jak relacjonuje straż miejska, funkcjonariusze zauważyli kłęby czarnego dymu unoszące się nad Grochowem, w rejonie skrzyżowania ulic Zamienieckiej i Bełżeckiej. Zorientowali się, że płonie jeden z transformatorów dużej podstacji elektrycznej. Na miejscu nie było jeszcze innych służb, a sytuacja była bardzo niebezpieczna. Przy ogrodzeniu stało wiele osób, które nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia – relacjonuje straż miejska. Funkcjonariusze powiadomili straż pożarną, policję i inne służby. Przystąpili do zabezpieczenia terenu. Jak przyznają, najtrudniejsze było odsunięcie od ogrodzenia osób, które robiły zdjęcia i kręciły filmy. Nawet po odsunięciu większości gapiów na bezpieczną odległość, nie brakowało ludzi, którzy próbowali podejść jak najbliżej transformatora, by zrobić zdjęcia – relacjonuje straż miejska. Po chwili na miejsce przybyły jednostki straży pożarnej oraz policji. Akcja gaśnicza była trudna i niebezpieczna ze względu na charakter miejsca. Strażnicy miejscy uczestniczyli w działaniach do północy, po czym wrócili do swoich obowiązków – podsumowuje straż miejska.

Poważne zagrożenie

Pożar podstacji faktycznie był bardzo niebezpieczny. Ewentualny wybuch mógł spowodować ogromne straty i zagrożenie dla mieszkańców. A sam pożar wywołać mógł przerwy w dostawach prądu. W gaszeniu ognia uczestniczyło 13 zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Akcja trwała kilka godzin. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. A ogień strażacy ugasili na tyle szybko, że nie doszło do poważnych przerw w dostawach prądu. W ostatnim czasie był to jednak drugi pożar infrastruktury krytycznej w stolicy. W nocy z poniedziałku 30 czerwca na wtorek, 1 lipca zapaliła się stacja energetyczna na stacji metra Racławicka. Doszło do paraliżu metra. We wtorek 1 lipca nie jeździła linia M1, a następnego dnia jeździła tylko częściowo. W czwartek 3 lipca pociągi metra zaczęły jeździć normalnie, choć z pominięciem stacji Racławicka. Późnym popołudniem doszło jednak do kolejnej awarii. Metro nie jeździło na odcinku Słodowiec – Centrum – informował Zarząd Transportu Miejskiego na stronie Warszawski Transport Publiczny.

Żródło: straż miejska; ZTM/WTP

Zobacz także

Rozbita szklanka whisky obok kluczyków do samochodu. Jazda po alkoholu to wciąż prawdziwa plaga fot. Pixabay

Ciągnął policjanta po jezdni, o mało nie zabił. Odpowie za jazdę pod wpływem i narażenie życia

Kierowanie autem w stanie nietrzeźwości i spowodowanie zagrożenia dla życia policjanta. Takie zarzuty usłyszał 36-latek, który na początku lipca na Ostrobramskiej ciągnął za samochodem przez niemal sto metrów funkcjonariusza. Wpadł…

Tramwaj na ulicy Grochowskiej, Warszawa. Nowoczesne budynki i scena uliczna.

Żyją na Grochowie lub Pradze i się nie boją. Obalić mity o prawym brzegu

Praga i Grochów (może wyłączając Saską Kępę) mają opinię tych najniebezpieczniejszych dzielnic w stolicy. Faktycznie są rejony będące zagłębiem narkotykowym, czy takie, w których można oberwać. Jednak wielu mieszkańców mniej…

Samochód Ratownictwa Medycznego Straży Miejskiej Warszawy nr 986

Bezwładnie leżał na chodniku. Wypadł z okna budynku przy Siedleckiej

Poważny wypadek na Pradze. Na Siedleckiej mężczyzna wypadł z okna na pierwszym piętrze. Nie mógł się ruszyć, odczuwał ból. Akcję ratowniczą prowadziła strażniczka miejska, potem ratownicy medyczni. Do zdarzenia doszło…