Najpierw rezerwowy skład w Lidze Konferencji, bo ważniejsza jest liga. Potem pierwszy skład z Górnikiem w Zabrzu. W pucharach spodziewana porażka z Samsunsporem. A w lidze klęska z Górnikiem. „Piłkarskie czary” Iordanescu pokazują, że wymiana całego zespołu na jeden mecz, by oszczędzać podstawowy zespół na kolejny, mija się z celem. Legia utrudniła sobie zadanie w Lidze Konferencji. I nic nie zyskała w Ekstraklasie. Co więcej, sztab szkoleniowy zabrzan mógł się lepiej przygotować do meczu – było jasne, kto w nim wystąpi.
W czwartek trener Edward Iordanescu zaskoczył wszystkich. Wystawił rezerwy na mecz z Samsunsporem. Było jasne, że ważny jest mecz ligowy z Górnikiem Zabrze. Przypomniały się jednak pewne sytuacje z przeszłości. A to kompromitacja Lecha Poznań, który na Benficę wystawił rezerwy, bo grał w lidze ważny mecz. To znów kadra Holandii na mistrzostwach Europy w 2008 roku. Przypomnijmy, że Pomarańczowi zaczęli kapitalnie. Rozbili faworyzowanych Włochów (wtedy mistrzów Świata) i Francuzów (wicemistrzów). W trzecim spotkaniu selekcjoner Marco van Basten wystawił rezerwowy skład, by dać liderom odpocząć. I walkę o półfinał Holendrzy sensacyjnie przegrali z Rosją. Po prostu – gdy wymienisz całą jedenastkę, rezerwy, nawet mocne w pełni jej nie zastąpią. Za to podstawowa drużyna wytraca rytm. Tak było z Legią. Z Samsunsporem legioniści przegrali 0:1, czym mocno utrudnili sobie sytuację w Lidze Konferencji. Mieli za to wygrać z Górnikiem, który jest sensacyjnym liderem PKO BP Ekstraklasy. Nie udało się.
Niemrawość gości w Zabrzu
Jeśli ktoś był drużyną aspirującą do czołówki, to zabrzanie. Początek należał do gospodarzy. Owszem legioniści mieli swoje sytuacje, ale strzały Weishaupta i Rajovicia były niecelne – pierwszy trafił w słupek, drugi głową obok bramki. Znacznie poważniej wyglądały akcje zabrzan. Kacper Tobiasz już na początku ratował zespół po strzale Sandre Lisetha. W 22 minucie był jednak bezradny. Zupełnie niekryty Maksym Chłań strzałem głową pokonał golkipera gości. Był to początek katastrofy. W 31 minucie było już 2:0. Mocny strzał Jarosława Kubickiego odbił Kacper Tobiasz, jednak wobec dobitki Sowa był już bezradny. Tuż przed przerwą Legia przeprowadziła niezłą akcję, strzał Rajovicia z bramki wybił Kubicki. W drugiej połowie goście starali się odrabiać straty, czynili to jednak dość niemrawo i przede wszystkim nieskutecznie. Skuteczności nie zabrakło za to zabrzanom. W 71 minucie Ousmane Sow znów dobijał piłkę, tym razem do pustej bramki. Było 3:0, zanosiło się na deklasację.
Taka rotacja nie posłużyła nikomu
W ostatniej minucie regulaminowego czasu Wahan Biczachczjan zdobył całkiem ładnym strzałem honorową bramkę. Wprawdzie sędzia doliczył sporo czasu (aż 8 minut), jednak legioniści nie byli tego dnia w stanie po raz kolejny sforsować umiejętnej obrony Górnika. Ostatecznie Górnik Zabrze pokonał Legię Warszawa 3:1. Umocnił się na pozycji lidera, a Legia opada groźnie w kierunku środka tabeli. Jak widać, eksperymentowanie ze składem kończy się bardzo źle. Oczywiście – można rotować, ale robić to trzeba umiejętnie. W jednym spotkaniu dokonać 4-5 korekt, kolejnych po przerwie. Wymiana całego składu nie służy ani zmiennikom, ani piłkarzom podstawowym, którzy wypadają z rytmu. Oczywiście, że tytuł jest priorytetem. Legia jednak jest na tyle poważnym zespołem, że powinna grać na wszystkich frontach o pełną pulę. Bilans rotowania składem Legii to zero punktów w Lidze Konferencji i zero w Ekstraklasie. Od powtórzenia ćwierćfinału rozgrywek w Europie Legia się mocno oddaliła. A do powrotu na mistrzowski tron bynajmniej nie przybliżyła.
Górnik Zabrze – Legia Warszawa 3:1 (2:0)
1:0 Maksym Chłań 22’
2:0 Ousmane Sow 31’
3:0 Ousmane Sow 71’
3:1 Wahan Biczachczjan 90’
Górnik Zabrze: Marcel Łubik – Kryspin Szcześniak, Rafał Janicki, Josema, Erik Janža – Ousmane Sow (90’ Paweł Olkowski), Patrik Hellebrand, Jarosław Kubicki, Lukáš Ambros, Maksym Chłań (83’ Matúš Kmeť) – Sondre Liseth (90’ Luka Zahovič)
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz – Paweł Wszołek (72’ Petar Stojanović), Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Arkadiusz Reca – Noah Weißhaupt (46’ Kacper Urbański), Damian Szymański, Bartosz Kapustka (72’ Antonio Čolak), Juergen Elitim, Ermal Krasniqi (46’ Wahan Biczachczjan) – Mileta Rajović