Oprawcy staruszków z Grochowa wpadli niemal rok po zbrodni. Podejrzanych o okrutny mord na Pradze, gdy emerytkę oblano kwasem, zatrzymano po 5 latach. Bywa też, że zabójcy bezkarni są przez dekadę, nawet dwie. Niestety, choć większość zabójstw zostaje wyjaśniona, są sprawy, które w aktach mają adnotację „umorzone z powodu niewykrycia sprawcy”. Albo toczą się latami bez przełomu. Do dziś nie wiemy na przykład, kto w bestialski sposób zamordował Jolantę Brzeską, która jako pierwsza podjęła walkę z mafią reprywatyzacyjną. Jednak najczęściej wyświechtane powiedzenie z powieści kryminalnych, że nie ma zbrodni doskonałej, odpowiada prawdzie. Zdecydowana większość zbrodniarzy, czasem po wielu latach, staje przed sądem.
Bywały sytuacje, że sprawcy zabójstw drobiazgowo przygotowywali się do popełnienia przestępstwa, zapewniali sobie alibi, zacierali ślady. A i tak trafiali na ławę oskarżonych. Niektórzy z morderców mogli wręcz nabrać przekonania o bezkarności, bo byli nieuchwytni długie lata.
Po 23 latach wsypał ją były kochanek podczas awantury
Niektórzy układali nowe życie, zrywali z przeszłością, wypatrywali nadchodzącego dnia przedawnienia. Pomimo to lądowali z surowym wyrokiem w więziennej celi. Przekonali się o tym chociażby Monika S. i Bogdan G. Kiedyś byli parą, ale nawet po rozstaniu pomiędzy nimi mocno iskrzyło. W maju 2018 roku policjanci interweniowali w związku z awanturą na klatce schodowej domu na Pradze Południe. Dawni kochankowie nie uspokoili się nawet na widok mundurów. W pewnym momencie Bogdan G. zagroził kobiecie, że wyjawi ich sekret. Mężczyzna „pociągnięty za język” wyznał, że 23 lata wcześniej zamordowali ojca Moniki S., poćwiartowali ciało, a szczątki wywieźli w różne miejsca Warszawy. Sprawcy nie byli ani pierwszymi, ani ostatnimi, którzy wpadli kilka, czy kilkadziesiąt lat po morderstwie. Do dzisiaj odkrywane są groby ofiar mafijnych porachunków z lat 90-tych XX wieku, gdy na ulicach Warszawy grasowały rozmaite gangi. Skruszeni bandyci liczący na łagodniejszy wyrok wskazują miejsca ukrycia zwłok i podają nazwiska winnych.
Zabili staruszków, bo herszt chciał przejąć mieszkanie swej cioci
W wyjaśnieniu dawnych spraw najczęściej pomagają technologiczne nowości (niedostępne wcześniej), czy analiza śladów pod kątem DNA, ale nierzadko też przypadek lub wpadka morderców przy innym przestępstwie. I kolejny dowód, że „nie ma zbrodni doskonałej”. W lutym 2020 roku w mieszkaniu na Grochowie znaleziono zwłoki małżonków w podeszłym wieku – oboje został uduszeni. Oprawcy 80-latków długo pozostawali anonimowi. W końcu jednak udało się ich namierzyć. W grudniu w różnych zakątkach Polski zatrzymano grupę osób. Jeden z podejrzanych wpadł na przejściu granicznym, gdy próbował wyjechać do Niemiec. Nie on jednak był kluczową postacią. „W Ożarowie Mazowieckim policjanci zatrzymali 53-letniego zleceniodawcę zabójstwa, wcześniej notowanego za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, powiązanego z grupą przestępczą, tzw. „ożarowską” – ujawniła Komenda Stołeczna Policji. Dlaczego zamordowano małżeństwo seniorów? Za pomocą oszustwa bandyta chciał przejąć mieszkanie staruszków (jak podały media kobieta była jego ciocią), ale oni się zorientowali w szwindlu. Wtedy wydany został na nich wyrok.
Bestialski mord na Pradze, sprawca pomylił ofiary
Znacznie dłużej trwało wyjaśnianie okoliczności ataku na staruszkę, która została oblana kwasem i zmarła z powodu doznanych obrażeń. Do zbrodni doszło w marcu 2014 roku w bloku przy ulicy Jagiellońskiej. Podejrzanych zatrzymano jednak dopiero po pięciu latach. Okazało się, że 75- letnia Anna O. zginęła przez pomyłkę, bo celem ataku miała być inna mieszkanka tego samego budynku. Trwa też postępowanie dotyczące zabójstwa kobiety, której zwłoki znaleziono w maju 2017 r. w garażu przy ulicy Karczewskiej na Pradze-Południe. Śledczy informują, że kobieta została brutalnie zamordowana w innym miejscu, a ciało ukryto w garażu. Zwłoki były w stanie znacznego rozkładu, a do zbrodni mogło dojść nawet rok wcześniej. Przez niemal trzy lata nie tylko nie udało się ustalić kto pozbawił kobietę życia, ale nieznana pozostaje nawet tożsamość ofiary. Dlatego opublikowano rekonstrukcję jej wizerunku. Takiej osoby nie znaleziono wśród osób zaginionych, jej odcisków linii papilarnych brak w bazie AFIS, dotychczas nie natrafiono na żaden trop. Nie jest wykluczone, że kobieta była cudzoziemką.
Łucja Czechowska (Materiał archiwalny, przypominamy w ramach cyklu NIEDZIELNY TELEGRAF)