Kobieta i mężczyzna mówili, że sprawdzają jakość wody. Okradli dwie staruszki. Kobieta uwierzyła „mężowi” i oddała mu 100 tysięcy euro. Do starszej pani zadzwonił telefon – rozmówca mówił, że syn i synowa mieli wypadek. Na szczęście staruszka nie uwierzyła. W ostatnim czasie na Mazowszu doszło do kolejnych, niestety często udanych, prób oszustw.
Te historie są podobne, choć pomysły przestępców rozmaite. Najczęstszym oszustwem jest to „na wnuczka” bądź „na policjanta”. W ostatnim czasie do starszej pani w Warszawie zadzwonił mężczyzna. Powiedział, że syn kobiety miał wypadek, a jego żona jest w ciężkim stanie. Zaraz przyjdzie policjant, a starsza pani niech szykuje pieniądze. Na szczęście w tym wypadku kobieta nie dała się nabrać. Zadzwoniła do bliskich, sprawdziła, że są cali i zdrowi. Niestety, bardzo często dochodzi do sytuacji, w których przestępcy są skuteczni. W przypadku przestępstwa „na wnuczka” mechanizm jest czysto psychologiczny. Dowiadujemy się o tragedii w rodzinie, przestajemy myśleć racjonalnie. Choć to trudne, warto informacje zweryfikować. I sprawdzić, czy faktycznie bliskiej osobie coś się stało. Jeśli nie – zgłośmy sprawę oszustwa na policję.
Fałszywy mąż zabrał kupę kasy
Z innym rodzajem przestępstwa mieliśmy ostatnio do czynienia na Mazowszu. Jak informowała policja, kobieta zawarła z mężczyzną znanym wyłącznie z internetu… „wirtualny ślub”. I wierząc „mężowi” przekazała mu prawie 100 tysięcy euro. Jakby tego było mało, gdy zorientowała się w sytuacji, zamiast wezwać policję, ogłosiła w internecie, że szuka mężczyzny, który ją okradł. Zgłosił się inny oszust, który wymusił od pokrzywdzonej kolejne pieniądze. Dopiero po wszystkim kobieta zgłosiła się na policję. Łatwo jest krytykować osobę, która dała się tak okraść, pamiętajmy jednak, że oszuści to często ludzie doskonale znający ludzką psychologię. Mało kto obojętnie i chłodno potraktuje informacje o wypadku bliskiej osoby. A wirtualne związki zazwyczaj są pułapką zastawioną na osoby samotne, poszukujące uczuć. Innym przypadkiem są oszustwa, w których złodzieje udają na przykład pracowników administracji. Mogą mieć fałszywe identyfikatory. Zazwyczaj przy dobrej legendzie (na przykład kontrola w związku z awarią) mogą nabrać każdego.
Okradli staruszki w stolicy
W sierpniu do dwóch starszych pań weszła para osób, podająca się za administratorów. Mówili, że chcą sprawdzić jakość wody. Jednej 82-latce ukradli dwa łańcuszki, pięć pierścionków, bransoletkę i wisiorek oraz gotówkę w kwocie 23,5 tysiąca złotych. Łączna wartość strat na szkodę 82-latki wyniosła prawie 50 tysięcy złotych – informowała policja. U drugiej 82-latki złodzieje zabrali z portfela 1200 złotych. 25-letnia kobieta i jej 33-letni kompan usłyszeli już zarzuty. Jak informowała policja kobiecie grozi 5 lat więzienia za kradzież, mężczyźnie 7,5 roku, gdyż działał w warunkach recydywy. To wszystko przestępstwa klasyczne, przy popełnianiu których pomimo ostrzeżeń wciąż przestępcy znajdują swoje ofiary. Nowe możliwości daje niestety rozwój technologii. AI pozwala podszycie się pod kogoś, wykorzystanie jego numeru i wizerunku. Czas pokaże, czy w przyszłości rozmawiając z bliskimi będziemy musieli podawać hasła. A przede wszystkim, w przypadku zarówno oszustw klasycznych, jak i tych nowoczesnych, stosujmy zasadę ograniczonego zaufania.